środa, 23 marca 2011

To może coś z założeń.


Fragmenty uchwał podjętych na Pierwszym Międzynarodowym Zjeździe Antyturystów w Hotelu Szymkent, miasto Szymkent w Kazachstanie, październik 1999.


" (...) a wraz z kurczeniem się całego świata skarlały również jego osobliwości. Nic ciekawego nie pozostało w Tadż Mahal, w Wielkim Murze Chińskim czy egipskich piramidach. Są równie banalne jak etykieta pudełka po płatkach kukurydzianych.

Co za tym idzie, prawdziwych granic nieznanego musimy szukać gdzie indziej.

Jest powinnością podróżnika, wędrowca odkrywać nowe dziedziny doświadczenia. W naszym zdeptanym przez turystów świecie te nowe dziedziny to z konieczności śmietniska, rozmaite czarne dziury i obrzydliwe slumsy - to wszystko czego normalną koleją rzeczy próbuje się unikać. Wynika stąd, że jedyni prawdziwi odkrywcy to antyturyści. Idąc za tym tokiem myślenia uchwalamy, co następuje:

Antyturysta unika miejsc uważanych za atrakcyjne.

Antyturysta gardzi wygodami.

Antyturysta z ochotą cierpi głód, halucynacje i pobyty w gównianych hotelach.

Antyturysta wypatruje zamkniętych bram i zrujnowanych budowli.

Antyturysta ma gdzieś butne przechwałki śmiałków, którzy nawiedzają strefy śmierci w rodzaju Afganistanu. Jedyne, co tkwi w tych facetach, to pycha i przechwałki.

Antyturysta wybiera się zawsze w niewłaściwą porę roku.

Antyturysta od tego co żywe, woli to co zdechłe.

Antyturysta jest skromny i stara się nie leźć w oczy.

Antyturystę interesują tylko ukryte historie, pyszne choć zapomniane rzeczy, artystyczne ohydztwa.

Antyturysta szuka piękna na zwykłej ulicy.

Antyturysta wierzy, że można podróżować w kółko, a i tak się niczego nie zrozumie.

Antyturysta przekłada myślowy chaos nad oświecenie.

Antyturysta miłuje prawdę, ale nie wzgardzi i kłamstwem. Zwłaszcza własnym."


Osobiście uważam to za genialne i godne naśladownictwa. Zaczerpnięte za Danielem Kalderem.

1 komentarz: