wtorek, 2 sierpnia 2011

Czasami o tym myślę.

Czasem myślę o tym jak byliśmy razem.
Jak powiedziałeś, że jesteś tak szczęśliwy, że mógłbyś umrzeć.
Wtedy pomyślałam sobie, że do mnie pasujesz.
Ale czułam się jakoś samotnie u Twojego boku.
Ale to była miłość i to jest ten ból, który ciągle pamiętam.

Pewnie można uzależnić się od tego rodzaju smutku.
Coś jak rezygnacja.
Zawsze koniec.
Więc kiedy zrozumieliśmy, że nie nadamy temu sensu,
powiedziałeś, że możemy nadal być przyjaciółmi.
Ale odpowiedziałam, że dobrze, że to już koniec.

I ty mi wtedy nie przerwałeś.
Dajesz sobie radę, jakby nigdy nic.
Jakbyśmy byli niczym.
I ja też nie potrzebuję już Twojej miłości.
Ale ty mnie traktujesz jak kogoś obcego
i czuję się z tym źle.
Już nie potrzebuję tej myśli.
Teraz jesteś już tylko kimś kogo kiedyś znałam.

Czasami myślę o tych chwilach kiedy mnie okłamywałeś.
Wierzyłam, że to moja wina.
I ja nie chcę tak dalej żyć,
szukając znaczeń ukrytych w Twoich słowach.
Powiedziałeś, że możesz pozwolić temu się rozpaść.
Więc nie chciałam Cię przyłapać na słuchaniu kogoś, kogo kiedyś znałeś.

A ty mi wtedy nie przerwałeś.