piątek, 11 listopada 2011

Zupełnie jak miłość.

W takie ciche słoneczne popołudnia dopada mnie ta tęsknota.
Za kimś kogo miałam przez chwilę, z kim żyłam pod wodą, kto mnie zabierał wysoko w chmury.

I była to ta chwila szczęścia, która tak rzadko pojawia się w życiu.I którą chciałam mieć, i za którą teraz tęsknię.

I straszne jest to, że nie mam szans, żeby to dogonić, odzyskać. Szarpnąć rękę i powiedzieć "chodź tu!". Nic nie zostało oprócz małego wspomnienia, które wraca gorącą falą. Nie pozwala zostać w tej ciszy, nie daje mi spokoju.

I wiem, że mimo, że ktoś został, wpisał się w krajobraz mojej rzeczywistości, to zgubiłam hasło i PIN, nie mogę tam wejść, gdzie bardzo bym chciała. Klucze nie pasują do zamka, nie mogę otworzyć tych drzwi. To cenne coś zostaje zamknięte i na zawsze niedostępne.
A ja mogę usiąść na wycieraczce pod drzwiami i cicho zapłakać, prosić, żeby mnie wpuścił.
Ale nikogo nie ma w środku. Nikt nie może mi otworzyć.
">

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz