Chorwaci to, przynajmniej w ich mniemaniu, świetni kierowcy. Obiektywnie świadczą o tym liczne znicze, kwiaty, krzyże i różnorakie tablice upamiętniające ofiary krętych dróg. Gdy wsiadają do swoich zdezelowanych, usyfionych aut, oczy im błyszczą, a zęby ukazują się w diabolicznym uśmiechu. Ledwo to można zauważyć zza zafajdanych szyb. Ścinają zakręty, wyprzedzają na ciągłej, rozmawiają przez komórki, oczywiście, że nie zapinają pasów, zepsute liczniki nie mają takich liczb, które oddałyby aktualną prędkość. Parkują pod każdym kątem. Czy to w dół, czy w bok.
Pewnego dnia mieliśmy okazję wsiąść do samochodu właśnie z takim Chorwatem. Uśmiechał się szeroko, pasy dla nie go okazały się zbędnym gadżetem, odkręcił sobie szybkę, bo przez przednią mało co było widać. A przywitał nas słowami "Nje bojta se, nie bojta!". Kiedy na milimetry mijał śmieciarkę, pokonał tłum pieszych i wyjechał na Jadrankę (o której za chwilę), nadal z szerokim uśmiechem powtarzał "Tylko se nie bojta, wsystko okej!" Za chwilę wyjął komórkę, którą przytrzymywał sobie jedną ręką przy uchu, drugą na zmianę kręcił kierownicą i zmieniał biegi. Dla rozluźnienia atmosfery włączył radio, w którym właśnie powiedzieli, że Chorwaci przegrali w jakimś meczu z Polakami 1 do 70... Żeby podtrzymać i tak już napiętą rozmowę, powiedziałam, że Chorwaci to szybko jeżdżą... (Może to nie było przemyślane). On bez zastanowienia odparował "Tak nas nauczyli". I to był koniec pogawędki.
Co do Jadranki. Taką nazwą ochrzczona ta droga jest głównie przez turystów, normalnie określa się ją magistralą, czy jadrańską magistralą. Wyryto ją w zboczu łańcucha górskiego, idącego wzdłuż liczącego ileś set, czy może raczej ileś tysięcy kilometrów wybrzeża Chorwacji. Jadranka jest wąska i kręta, podejrzewam, że nie ma nawet prostych 500 metrów. No i istnieją dwie fizjologiczne możliwości odreagowania podróży tąże drogą. Można się albo porzygać, albo zesrać ze strachu. Albo i to, i to.
Jedzie się jeden za drugim, powolutku, 60/h broń Boże nie szybciej (Nie dotyczy Chorwatów). W razie chęci uniku wypadku, czy innego zdarzenia drogowego, również istnieją dwie możliwości. Albo sprasujesz się na skale. Albo spadniesz w przepaść. Bez możliwości zatrzymania się na drzewie, ze względu na ich brak.