wtorek, 7 lutego 2012

Wyjazd.

Nerwowo napycham się bułkami z ulubionym twarożkiem.
Nerwowo patrzę na plaster na zgięciu łokcia i wyschnięty kieliszek po wczorajszej słabości.
Spokojnie piję kawę z mleczną pianką.
Ale tym bardziej nerwowo myślę o bliskiej przyszłości.
Bo wiem już jak to będzie.
Sama ukształtuje swój dzień.
I ten powszedni i ten bardziej mniej.
Sama będę piła zimne piwo ze znajomymi.
Sama będę jadła wspólne obiady i towarzyskie kolacje.

Mam żal o to do wszystkich, że wyjeżdżam.