"Obudził ją zbyt poranny telefon.
- Czego ona chce o tej porze?Przecież wszyscy doskonale wiedzą, że jak mam wolne, śpię przynajmniej do 10.00...Która?! 08.43?!No nie!
Niewidzącym zasapanym okiem nacisnęła coś na telefonie, byle by tylko przestał brzęczeć.
Zasnęła.
Telefon zadzwonił znów w okolicach 11.00. A może później?
- Już ja jej powiem co myślę o jej porannych telefonach! Nudzi jej się w tramwaju czy co?! - chwyciła za słuchawkę. Bach! Odbierz!
- Halo, słucham!? - Czemu budzisz mnie w środk...
- Anka? Anka...Paweł nie żyje.
- Co...? CO?! KTO?!
- No...Paweł...miał wypadek...jutro jest pogrzeb...
- Co ty mówisz teraz do mnie? Co? Nie rozumiem nic. Co? Jak to? Kiedy? - opadła na łóżko w sypialni. Pogoń myśli, obrazów, przyczyn, skutków. Nic nie było jasne. To jakiś żart jest? Niemożliwe...Co ona mówi...czy ten telefon źle działa i słyszę to co słyszę?
- Skąd wiesz? Gdzie pogrzeb? O której? - starała się być rzeczowa i opanowana, ale czuła jak powoli zapada się w łóżko. Boże...Paweł...przecież to niemożliwe...Te zielone ściany i czekoladowe zasłony, kiedy usłyszała tę wiadomość już na zawsze będą kojarzyć się jej z tą rozmową.
- Agnieszka do mnie dzwoniła. Ona wiedziała od Andrzeja. Dzwonili do osób z klasy, wiesz...Pogrzeb jest jutro o 15.00. Pojedziemy razem z Agnieszką, Wiktorem i Krzyśkiem. Umówiliśmy się o 14.00 pod fabryką. Będziesz?
- No będę...będę...Zadzwonię jeszcze.