niedziela, 3 kwietnia 2011

O powrotach.


Powrót jest zazwyczaj trudny. Obojętne w którą stronę odbywa się ruch. Wracasz i wszystko jakby na swoim miejscu. Zakwitły drzewa i kwiaty. Te same domy, ścieżki udeptane, wszystko czekało bez zmiany w sobie. To na pierwszy rzut oka. Jednak już nie jest tak samo.
Powrót jest zazwyczaj trudny, bo oznacza brak dotychczasowych zmian, brak dynamiki. Brak wiatru w żaglach. Stare śmiecie, stare problemy, stara rzeczywistość. To mało pociągające.
Powrót jest zazwyczaj trudny, bo mimo, że wraca się tam gdzie życie trwało, to i tak nie to samo. Chyba miejsce jednak nie ma znaczenia, a ludzie którzy je tworzą. Więc mimo powrotu tam, gdzie wszystko miało kolor i ostry smak, nic jest tak jak przedtem, bo nie ma się z kim tym dzielić. Nie ma siebie z kim dzielić.
Powrót jest końcem i początkiem. Lepiej myśleć, że początkiem, ale trudno wyrzec się rozmyślań o końcu. Postaram się zostać przy tym, że każdy koniec jest początkiem, ale każdy kij ma dwa końce.
Tylko raz powrót okazał się pożądany, ale co z tego skoro po czasie chce się wrócić do miejsca skąd się wróciło. Takie wyzwanie.
Powrót jest zazwyczaj trudny, gdy gdzieś się kogoś zostawiło po drodze. Można pisać kartki, ale to nie to samo. Nie dobrze się szybko do ludzi przywiązywać, ale inaczej się nie da.
Żeby nie wracać trzeba siedzieć w jednym miejscu, zapuszczać w nim korzenie, czekać na deszcz i słońce. Ale co, jak się nie doczekamy? I chyba dlatego warto jednak podjąć trud przemieszczania, rozstań i powrotów. To czyni jakiś sens. Oder?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz